- Rozmowa ze sobą. Usiądź wygodnie, zrelaksuj się i wycisz, oddychaj głęboko i powoli. Zapytaj: Dlaczego się martwisz?
- Przeanalizuj odpowiedź. Czy twoje zmartwienia mają jakieś podstawy? Jaka jest szansa, że to czym się przejmujesz wydarzy się?
(Szef widzi moją niechęć do pracy i ogólne zestresowanie, szansa na zwolnienie może być więc spora, nie zdarzyło mi się przez rok pracy popełnić żadnego znaczącego błędu... więc obawa przed błędem i konsekwencjami jest nieuzasadniona)
- Pomyśl o tym jak rozwiązać problem. Co możesz zrobić, aby szansę realizacji zmartwienia zminimalizować do 0?
- Najważniejszy punkt : Jeśli to czym się martwię wydarzy się, co może się stać w najgorszym wypadku?
To pytanie pomaga całkowicie pozbyć się zmartwień. Jesteśmy tylko ludzmi - popełnianie błędów jest normalne, dzięki nim zyskujemy nowe doświadczenia i wiedzę. Odpowiedź na to pytanie często pomaga nam uzmysłowić sobie jak wielką krzywdę sobie wyrządzamy - martwiąć się niepotrzebnie możemy przyczynić się do zaburzeń snu i wielu powarznych schorzeń powodowanych przez stres. Nasze zmartwienia nie mają więc większego znaczenia jeśli wpędzamy się nimi do grobu.
Jeśli powyższe punkty dalej was nie przekonały zostaje jeszcze jedno pytanie: Co mi da zamartwianie się? Czy pomoże? Ależ oczywiście, że nie pomoże! Wpędzi Cię tylko w natłok negatywnych myśli z którego bardzo trudno się wydostać, zablokuje logiczne myślenie, zdolność rozwiązywania problemów i podejmowania pomocnych działań, aż w końcu sprawi, że to czego się tak boimy w końcu się wydarzy... Dlatego nie trać życia na nieświadome zamartwianie się. Żyj świadomie i analizuj swoje myśli i emocje.
Myślę, że nikt nie chcę żyć ze zmartwieniami, jeśli po przeczytaniu mojego artykułu i rozmowie ze sobą problem zmartwień nie zniknął, pomocna może okazać się książka " Jak przestać się martwić i zacząć żyć" Dale Carnegie którą serdecznie polecam.